Chiński yuan to obecnie piąta waluta świata po amerykańskim dolarze, europejskim euro, brytyjskim funcie i japońskim jenie. Nic dziwnego więc, że informacje o prowadzeniu zaawansowanych prac Ludowego Banku Chin nad cyfrową walutą opartą na architekturze blockchain (1) poruszyły nie tylko inwestorów, ale i zwykłych „zjadaczy chleba”.
Cyfrowe odpowiedniki oficjalnych walut państwowych pojawiły się na rynku niedawno. W 2020 roku Bahamy jako pierwsze wprowadziły do obiegu cyfrowego bahamskiego dolara. W maju agencja Bloomberga podała informacje o dużym zaawansowaniu prac nad cyfrową wersją chińskiego yuana. W kilku miastach Chińskiej Republiki Ludowej przeprowadzono w zeszłym roku testy nowej waluty „obdarowując” wylosowanych mieszkańców pulą cyfrowych yuanów, uważnie śledząc ich losy. Należy przypuszczać, że działaniom chińskiego rządu i banku centralnego pilnie przyglądają się zarządy innych banków, obserwując zachowania inwestorów i rynku. Zapewne od reakcji gospodarki będzie zależało jak szybko pojawią się elektroniczne odpowiedniki funtów, dolarów, euro czy jenów. Jednak to nie ta nowina wywołała dyskusje i zaniepokojenie instytucji finansowych.
Przyzwyczailiśmy się, że od czasu otwarcia na rynki zachodnie, chińska gospodarka uważana jest za odtwórczą. Od czasu zakończenia zimnej wojny Chiny głównie zajmują się produkcją dla firm z Europy i Ameryki oraz tworzeniem podróbek zalewających rynki na całym świecie. Ten obraz coraz bardziej odbiega jednak od rzeczywistości. Co jakiś czas, na światowych rynkach pojawiają się produkty stworzone od początku do końca w Państwie Środka, które wspierane przez komunistyczny rząd Chin stanowią coraz groźniejszą konkurencję dla amerykańskich czy europejskich gigantów. Huawei, Xiaomi, Tencent, czy Alibaba (m.in.: AliExpress) wprowadzają rozwiązania, które wielokrotnie wyprzedzają zachodnią konkurencję. Jedną z takich innowacji, a do tego rewolucją w postrzeganiu pieniądza jest informacja, że elektroniczny chiński yuan ma mieć termin ważności. A dokładniej, po minięciu określonej, zapisanej w nim dacie ma się dematerializować. Był milion i nie ma miliona. Przerażające, prawda? Dlaczego i jakie to może powodować konsekwencje?
Wiele obecnie funkcjonujących zachowań społecznych jak i rozwiązań gospodarczych po raz pierwszy pojawiło się w głowach futurologów, filozofów, pisarzy SF na długo przed pojawieniem się w „realnej” rzeczywistości. Chipy wbudowane w organizm człowieka, soczewki kontaktowe, uzależnienia od elektroniki, dominacja korporacji na długo przed staniem się faktem, pojawiały się w powieściach pisarzy czy pracach filozofów w latach ’70 – ‘80 ubiegłego wieku. Cyfryzacja pieniądza i płatności elektroniczne również. Jednak to co wymyślił chiński bank centralny jest zaskoczeniem nawet dla wielu z nich. Pieniądz z datą ważności to brzmi jak makiawelizm. Jaki wyższy plan za tym stoi?
Pieniądz elektroniczny z datą ważności to tak jakby wynagrodzenie chińskiego pracownika miało datę do której można je skonsumować. Można powiedzieć, że dla większości Chińczyków i tak nie będzie miało to znaczenia, bo pewnie jak my mają ten problem, że wypłata i tak wystarcza maksymalnie do piętnastego (jeśli oczywiście wypłacono ją w okolicy pierwszego). Zazwyczaj wynika to z wysokości wynagrodzenia, a nie tego, że pieniądze znikną. wkrótce w Chinach sytuacja może wyglądać zupełnie inaczej.
Ludowy Bank Chin twierdzi, że planowane rozwiązanie posiada tylko pozytywy. Poprzez wpływanie na daty ważności pieniędzy rząd będzie mógł stymulować konsumpcję w okresach dekoniunktury gospodarczej, co przy odpowiednim czasie reakcji zapewni jej stabilność. Zwykle jest tak, że w sytuacji zachwiania gospodarki obywatele zaczynają odkładać środki na gorsze czasy, a inwestorzy wycofują środki z giełdy, co w konsekwencji jeszcze bardziej pogłębia kryzys. Takie sytuacje zdarzają się na całym świecie, a szczególnie w gospodarkach mniej stabilnych. A tak, chiński rząd w momencie spowolnienia gospodarki będzie miał możliwość uprzedzić reakcję Chińczyków skróceniem ważności posiadanych przez nich pieniędzy, dzięki czemu dosłownie zmusi ich do utrzymania konsumpcji na tym samym poziomie. Spowoduje to także sytuację, w której trzymanie elektronicznych yuanów „pod materacem”, czy „w skarpecie” stanie się nieopłacalne. Oczywiście, każdy posiadacz zagrożonych wygaśnięciem yuanów będzie próbował wymienić je jak najszybciej na inne środki np. papierowego yuana. I co wtedy?
Bardziej zamożni i jednocześnie zorientowani w nowoczesnych technologiach szybko podejmą próbę zamiany cyfrowego yuana w walutę równie stabilną, ale bez daty ważności. Inną opcją będzie inwestycja w inne towary. Biedniejsi lub mniej wykształceni, będą się kurczowo trzymać „bezpiecznego” pieniądza papierowego. Pewnie to tylko kwestia czasu, kiedy Chiny podejmą próbę eliminacji papierowego pieniądza słabiej kontrolowanego przez państwo, pozostawiając go tylko w obrocie drobnym np.: spożywczym, na słabo zinfrastrukturyzowanych obszarach wiejskich. W gospodarce tak mocno sterowanej centralnie w stosunkowo łatwy sposób można zmusić zakłady pracy do wypłacania wynagrodzeń i obrotu gospodarczego w walucie cyfrowej. Następnym krokiem będzie zmuszenie sklepów do przyjmowania płatności w walucie elektronicznej. Spowoduje to oczywiście rozwój tzw. „szarej strefy”. Hakerzy lub przekupieni urzędnicy będą zmieniać daty ważności waluty, za procent od posiadanych środków. Obok obrotu elektronicznego będzie także istniał cichy obrót gotówkowy. W Polsce możemy to obserwować na przykładzie obowiązku nabijania paragonów na kasy fiskalne. My jednak mamy dużo łagodniejsze przepisy karne niż Chiny i tam stopniowe eliminowanie papierowego pieniądza z rynku może przynieść zamierzone efekty.
Pytanie czy chińska waluta mimo, że obecnie bardzo silna nie zareaguje na takie działania niekontrolowanym wzrostem inflacji. W reakcji na szybkie wyprzedawanie „obciążonej” datą ważności waluty, wartość yuana powinna skutkować spadkiem jej wartości. Chyba, że z obrotu wewnętrznego zostanie wyeliminowana możliwość obracania inną walutą niż elektroniczny chiński yuan. Wówczas nawet zagraniczni inwestorzy i przedsiębiorcy będą zmuszeni do korzystania z niego utrzymując spadki na dopuszczalnym poziomie.
Zagrożenie uruchomienia nowej, elektronicznej waluty powoduje poczucie zagrożenia przede wszystkim na rynkach mocno współpracujących i konkurujących z Chinami. Jednym z przykładów może być USA , skąd słychać o możliwości omijania amerykańskich sankcji, nałożonych na Chiny, gdyż transakcje cyfrowym yuanem mogą stanowić alternatywny kanał płatności dla międzynarodowego systemu bankowego. Ponadto Stany Zjednoczone odczytują działania chińskiego rządu jako przygotowania do ataku na pozycję dolara amerykańskiego. Pojawiają się również głosy o możliwości wykorzystywania nowatorskiej waluty do finansowania nielegalnych działań na całym świecie, podobnie jak w przypadku Bitcoina czy innych kryptowalut. Organizacje działające na rzecz swobód obywatelskich ostrzegają, że będzie to narzędzie do karania przeciwników politycznych poprzez ograniczenie „ważności” ich pieniądza.
Działaniom chińskiego rządu i banku centralnego na pewno z uwagą będą się przyglądać instytucje finansowe z całego świata. Wiele państw z chęcią ograniczyłoby trzymanie pieniędzy „w skarpecie” czy „pod materacem”. Duże środki finansowe blokowane lub „wrzucane” na rynek przez kierowanych sympatią lub antypatią inwestorów, mają przecież nieprzewidywalny wpływ na akcje. Jak pokazuje kilka ostatnich lat wystarczyło, żeby Elon Musk czy Jeff Bezos napisali w mediach społecznościowych o swoich ostatnich inwestycjach, a momentalnie wzrastał popyt na te produkty. Były to oczywiście jednostkowe, ale bardzo widowiskowe przypadki. Nie jesteśmy w stanie określić ile akcji ściśle zaplanowanych i sterowanych z zewnątrz, mogło wpływać na gospodarki słabiej rozwijających się państw.
Na szczęście – Chiny są daleko i ich waluta mimo, że ważna dla gospodarki światowej może wydawać się jednak mniej ważna dla nas niż dolar, euro czy nasz polski złoty. Puśćmy jednak wodze fantazji i pomyślmy, co stałoby się w Polsce gdyby wprowadzono podobne rozwiązania jak te w Państwie Środka.
Już dziś otrzymujemy wypłatę wynagrodzenia w formie elektronicznej z wykorzystaniem przelewu na konto bankowe, więc wydaje się, że zmiana papierowego pieniądza na elektroniczny raczej nie byłaby trudna do zrealizowania. Inaczej ma się sprawa z systemem ważności pieniędzy. Z racji braku stabilnej gospodarki jak Chiny, więc pewnie elektroniczne pieniądze z datą ważności przed nami mieliby już Brytyjczycy, większość państw UE i oczywiście USA. Przejście na walutę z ograniczoną ważnością byłoby pewnie dla na mniej bolesne, ale czy na pewno? Dla przykładu uznajmy, że elektroniczny złoty ma trwałość np.: 6 miesięcy.
„Przeciętny Kowalski” otrzymując 1 stycznia wynagrodzenie w formie elektronicznego złotego, będzie mógł je wydać do 1 lipca tego samego roku. Dla większości ludzi, którym ledwie wystarcza pieniędzy do końca miesiąca, nie będzie to pewnie miało większego znaczenia, ale dla oszczędzających już tak. Nie ma sensu trzymać pieniędzy „w domu”, więc trzeba je trzymać w banku, który na pewno znajdzie sposób na obracanie tymi środkami w taki sposób, żeby ich ważność się „odświeżała”. Należy przy tym wskazać, że zrobi to oczywiście za odpowiednią opłatą. Przy obecnych trendach w bankowości i praktycznie zerowych zyskach z lokat bankowych nasze środki będą konsumowane przez opłaty bankowe szybciej niż kumulowane. Pewnie będziemy je tracić wolniej, ale o oszczędnościach nie ma mowy. Więc może złoto lub obce waluty? Jak już wiemy, obce waluty też będą miały daty ważności, więc nie, a złoto? Sztabka złota o wadze 1 uncji obecnie jest warta ponad siedem tysięcy złotych, więc to nie jest inwestycja dla przeciętnego „zjadacza chleba”. To samo się tyczy ziemi, sztuki czy metali ziem rzadkich. Więc może kryptowaluty? Raczej jednak mało prawdopodobne, żeby rządy pozwoliły na wprowadzenie do obiegu konkurencję dla oficjalnych, państwowych elektronicznych walut.
Co nam pozostaje? Chyba tylko wymiana pieniądza elektronicznego na papierowy. , Jednak trzeba mieć przy tym na uwadze fakt, że już dziś jego produkcja jest coraz mniej opłacalna (w szczególności monet o wartości poniżej 1 zł), a patrząc na zmiany społeczne, pieniądz papierowy raczej odejdzie razem z pokoleniem „millenialsów”, które coraz rzadziej korzysta z papierowego pieniądza. Możemy więc się spodziewać, że za kilka lat pieniądz papierowy będzie stanowił mniej niż 15 % rynku, a każda większa transakcja tymi środkami będzie przyciągała uwagę instytucji państwowych.
W tej sytuacji zostaniemy zmuszeni do ciągłej konsumpcji i zaciągania kredytów na wszystko, na co dotychczas mogliśmy zaoszczędzić. Czy to oznacza, że oszczędzanie straci sens? Każdy zarabiający więcej niż średnią krajową i chcący odłożyć na swoją przyszłość lub „czarną godzinę”, będzie zmuszony do korzystania z produktów finansowych, których dziś jako społeczeństwo unikamy jak ognia. Polisy inwestycyjne czy lokaty spowodują, że będziemy uzależnieni od instytucji finansowych jeszcze bardziej niż ma to miejsce dzisiaj. Pieniądz namacalny straci na znaczeniu tak bardzo, że praktycznie stanie się zjawiskiem marginalnym. W obrocie międzybankowym waluty narodowe stracą na znaczeniu, stąd powstanie cyfrowa wspólna waluta, a czy będzie nazywać się eurodolar, yuanjen czy inaczej nie będzie miało już żadnego znaczenia.
Czarna wizja przyszłości, a może po prostu globalizacja gospodarki? Pozostawiam to do zastanowienia.
[1] Blockchain to zdecentralizowana i rozproszona baza danych, rejestr transakcji lub zdarzeń funkcjonująca jako rosnąca lista jednokierunkowa rekordów zwanych blokami, posiadającymi łącza do bloków poprzednich utworzone z użyciem funkcji kryptograficznych oraz znaczników czasowych. Architektura przechowuje dane (np. typu księgowego: transakcje, płatności, innych zapisy księgowych) zakodowane za pomocą algorytmów kryptograficznych. Powiązanie bloków w łańcuchu, gdzie każdy następny blok przechowuje hash z informacji z bloku poprzedniego, sprawia, że informacje w blokach są możliwe do zapisywania tylko w trakcie tworzenia bloku i niemożliwe do modyfikacji po upublicznieniu i rozpowszechnieniu bloku [za: Wikipedia, pl.wikipedia.org/wiki/Blockchain]
Opracował: Łukasz Wcisłek