Menu Zamknij

1,5 mln Polaków łapie pokemony

Pokemon GO to wydana na urządzeniach przenośnych z systemem Android oraz Apple iOS, niezwykle oryginalna gra RPG, łącząca uniwersum sympatycznych Pokemonów z najnowszymi osiągnięciami techniki mobilnej oraz technologią rzeczywistości rozszerzonej (augmented reality AR). Opisywana produkcja jest efektem współpracy posiadającej wyłączną licencję na wykorzystanie marki tytułowych stworków firmy The Pokemon Company, z będącą częścią koncernu Google ekipą Niantic Labs, znaną głównie za sprawą popularnej aplikacji Ingress.

Ale o co chodzi?

Gra Pokemon GO pozbawiona jest klasycznej warstwy fabularnej, a celem rozgrywki – podobnie jak w większości odsłon popularnego cyklu – jest zbieranie tytułowych stworków, a następnie trenowanie ich i wystawianie do walki na specjalnych arenach. Sama rozgrywka przebiega tu jednak w zupełnie inny sposób, niż przyzwyczaiły nas do tego klasyczne produkcje z Pokemonami w roli głównej, znane głównie z przenośnych oraz stacjonarnych konsol firmy Nintendo. Choć gra czerpie z typowych dla serii elementów mechaniki, a podczas zabawy zajmujemy się głównie eksploracją świata w poszukiwaniu kolejnych gatunków Pokemonów, główna różnica polega jednak na tym, że rolę wirtualnego, wykreowanego na potrzeby gry świata, zastąpił świat realny, rejestrowany za pomocą wbudowanej kamery urządzenia mobilnego. Gracz musi faktycznie chodzić po okolicy, a jego zadanie polega na odnajdowaniu i łapaniu pokemonów, które kryją się na terenach realnych obiektów,
np. w parku, w muzeum albo na terenie jednostki wojskowej.

Gra bije rekordy

Pokemon Go to fenomen na skalę światową. Gra zarobiła w miesiąc ponad 200 mln dolarów, a użytkownicy Androida pobrali ją ze Sklepu Play ponad 100 mln razy. Z analiz przeprowadzonych przez ekspertów wynika, że w Pokemon Go gra 1,5 mln Polaków. Na tę liczbą składa się 9,5% polskich użytkowników urządzeń z systemem Android + około 300 tysięcy użytkowników iPhone’ów.
W Pokemon Go najczęściej grają osoby w wieku 15-24 lat, którzy stanowią 64,6% rodzimych graczy. W lipcu użytkownicy Androida spędzili w grze średnio 7 godzin i 25 minut. Dużą grupę stanowią też osoby w wieku 25-34 lat – około 21,5%.

Inne ciekawe dane dotyczą miejsca zamieszkania i tak:
• 27,1% użytkowników gry to mieszkańcy wsi
• 22% w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców
• 16,9% to użytkownicy miast z 200-500 tys. mieszkańców
• 15,2% użytkowników aplikacji to mieszkańcy miast z 100-199 tys. osób

Niewątpliwym atutem gry Pokemon GO jest fakt, że zachęca ona do aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu, zamiast żmudnego siedzenia przed ekranem komputera lub konsoli.

Jak zawsze rozsądek i umiar należy zachować!!!!
Okazuje się jednak, że zaproponowana przez studio Niantic Labs formuła rozgrywki może nieść ze sobą także wiele niebezpieczeństw. Już kilka dni po premierze gry pojawiły się doniesienia o nastolatkach, które w pogoni za swymi ulubionymi stworkami doprowadziły do groźnych, a często tragicznych w skutkach wypadków. Policja w Australii wystosowała zaś do graczy oficjalną wiadomość, aby podczas zabawy nie wchodzili oni do budynków, gdyż Pokemony złapać można również stojąc na zewnątrz. Podobne sytuacje występują na całym świecie. Lamar Hickson został oskarżony o spowodowanie jednego z najgroźniejszych wypadków na autostradzie. 26-letni kierowca zatrzymał się na środku drogi po to, by złapać Pikachu. Jeden z użytkowników serwisu Twitter pochwalił się, że polując na Pokemona złamał kość kończyny górnej.
Wiele mówi się o tym, że używanie telefonu za kółkiem samochodu rodzi niebezpieczeństwo wypadku. Nic w tym dziwnego, smartfon rozprasza kierowcę – to samo jest na rowerze i jak się okazuje na spacerze. Pewnie niejeden raz widzieliście lub słyszeliście informacje o tym, że ktoś zapatrzony w ekran swojego telefonu wszedł na pasy na czerwonym świetle. Przeglądając informację w Internecie można stwierdzić, że w przypadku Pokemon Go takie rzeczy dzieją się nagminnie. Jakiś czas temu w sieci pojawiła się informacja, że jeden z graczy, podczas łapania pokemona spadł z mostu. Informacja szybko zniknęła z wielu serwisów, ciężko więc ocenić, czy była prawdziwa. Nie zdziwiłaby się jednak, gdyby faktycznie miała miejsce, ludzie spadali przecież z klifów podczas robienia selfie.
Wiele różnych przypadków odnotowano również w USA:
19-letnia Shayla Wiggins, szukając pokemonów w okolicach swojego domu, odkryła pływające w rzece zwłoki. Cud, że jej samej nic się nie stało, celem złapania pokemona przeskakiwała bowiem przez wysoki płot. 17-letni Marcus Jackson, mieszkaniec Chicago miał mniej szczęścia, choć trudno powiedzieć żeby sam nie był sobie winien. Polując na Pokemony wszedł „niechcący” do dzielnicy uważanej za niebezpieczną. Młodzieniec z iPhonem zwrócił uwagę rabusia, który najpierw dźgnął go nożem, a później ukradł telefon. 21-latek z USA przeciął sobie rękę jadąc na deskorolce – oczywiście był wpatrzony w telefon i szukał pokemonów. Skręcone kostki, wpadanie na drzwi czy drzewa to jak się okazuje codzienność amerykańskich graczy Pokemon Go. 22-letni Kyrie Tompkins spadł z chodnika i skręcił sobie kostkę, 23 letnia Lindsay Plunkett poślizgnęła się w deszczu na schodku w muzeum.
Przeglądając polskie i zagraniczne fora oraz grupy na Facebooku można zauważyć, że ludzie nie tylko jeżdżą na rowerach poszukując pokemonów i pokestopów, ale robią to również kierując autem. Jedna z osób z ciekawości włączyła Pokemon Go zamiast nawigacji i faktycznie, raz na jakiś czas pojawiały się stworki. To po prostu jakiś obłęd – ludzie potrafią stanąć na środku jezdni, włączyć światła awaryjne i łapać pokemony. Można stwierdzić, że gra przesłania niektórym umiejętność trzeźwego myślenia i aż strach się bać, jakie skutki może to wywołać. Produkcja jest absorbująca, na pewno zbyt absorbująca na zabawę w samochodzie, na fotelu kierowcy.
W niemieckim Bergen łowcy pokemonów zawędrowali na poligon, gdzie żołnierze szkolili swoje umiejętności strzelania. Nastolatkowie byli tak mocno wciągnięci w grę, że nawet nie zauważyli, kiedy weszli na teren obiektu chronionego. Minister obrony Niemiec Ursula von der Leyen wyraziła poważne zaniepokojenie w związku z rosnącą popularnością gry Pokemon Go wśród dzieci i młodzieży. Powiedziała, że gra stanowi zagrożenie zarówno dla samych dzieci, jak i dla otoczenia, w tym także dla wojskowych. W wyniku tego zdarzenia wszystkie obiekty wojskowe w Niemczech zostały objęte wzmocnioną ochroną.

To jeszcze nie wszystko 🙂
Aby zagrać, trzeba się jednak zalogować. Promowaną przez producenta gry opcją jest logowanie przez konto Google. Niestety aplikacja, czego wielu graczy nie zauważa, na iPhone prosi o pełny dostęp do konta Google:
Mówiąc wprost: gra żąda więcej uprawnień niż potrzebuje i korzysta z nieudokumentowanych tokenów chociaż na razie nie ma dowodów, że z nich “złośliwie” korzysta. Jeśli jednak ktoś przejmie serwery firmy Niantic, producenta gry, dla milionów graczy na świecie może się to skończyć małą katastrofą, bo pozyskiwane przez grę uprawnienia oznaczają, że ktoś może:
• czytać i wysyłać oraz kasować nasze e-maile (dzięki czemu ktoś może także przejąć nasze konta w innych serwisach zarejestrowane na ten e-mail — wystarczy, że skorzysta z funkcji funkcję “zapomniałem hasło”)
• pobierać i kasować pliki na dysku Google
• pobrać historię naszych wyszukiwań i lokalizacji
• podejrzeć wprowadzone przez nas dane osobowe
Google zapowiedziało już, że globalnie obniży aplikacji uprawnienia do niezbędnych. Proponuje jednak nie czekać na wymuszony downgrade i samodzielnie obniżyć uprawnienia aplikacji już teraz.

Z uwagi na liczne przypadki kradzieży, wyłudzenia informacji i danych związanych z kontem Google, zalecałabym, aby przy logowaniu się do gry użyć fikcyjnego/ nowo utworzonego konta Google, które nie będzie zawierało żadnych naszych danych ani informacji.
Powyższe dotyczy praktycznie wszystkich gier, którym dajemy uprawnienia i dostęp do danych.

Opracowano na podstawie: Źródło: http://www.gry-online.pl, oraz http://www.komputerswiat.pl/, www.niebezpiecznik.pl, www.eska.pl, http://antyweb.pl, http://pl.sputniknews.com, zdjęcia źródło: Internet (polscygracze.pl), Spicy Mobile, Fotolia, antyweb

Opracowała: Sylwia Karolak-Marcinkowska